środa, 25 lutego 2015

Słonie na balkonie :)

foto ze strony fundacji

Dostałam dziś maila od fundacji "Słonie Na Balkonie" z zaproszeniem do uczestnictwa w akcji "setki słoni dla dzieciaków".

Sprawa jest prosta. Trzeba uszyć słonia. Zatem spróbuję go zrobić do czego i Was zachęcam.

"Dzieci są pacjentami szpitala imienia doktora  J. Babińskiego w Łodzi. Cierpią na zaburzenia depresyjne, zaburzenia lękowe, nadpobudliwość, ADHD, zaburzenia zachowania, zaburzenia emocjonalne, nerwicowe, zaburzenia odżywiania (anoreksję, bulimię). Niektóre z dzieci mają za sobą bardzo trudne i bolesne doświadczenia."

foto ze strony fundacji

Wytyczne skopiowane ze strony fundacji:

1. Należy wykonać słonia dowolną techniką. Pamiętaj tylko, że zabawka
    powinna być bezpieczna dla dziecka.
2. Konkursowe słonie należy przesyłać do 20 kwietnia na adres Fundacji
    ul. Gdańska 90 lok 3-1, kod 90 - 508 Łódź
3. Od 20 – 30 kwietnia na facebooku Fundacji SŁONIE NA BALKONIE
    odbędzie się głosowanie na najatrakcyjniejszego dla internautów
     słonia.
4. 30 kwietnia – rozstrzygnięcie konkursu. Zwycięzca otrzyma
    maszynę do szycia ufundowaną przez
    Sklep Przemysłowy Wójcik i Spółka z Łodzi 

5. 2 kwietnia – Zwycięska 15 słoni trafi na charytatywną aukcję
    allegro Fundacji. Każdy słoń zostanie wylicytowany na realizacje
    programu terapeutycznego dla dzieci, które wychodzą ze szpitala.

foto ze strony fundacji
Odnośnik do strony fundacji "słonie na balkonie" tutaj. Tam znajdziecie więcej informacji. 

A ponizej fasolkowe słonie :) Miłego :)


sobota, 21 lutego 2015

Push-up razy 10 :)


Nie, nie, nie!!!
Nie podejmowałam sie szycia stanika z wypełniaczem :) 
Hasło na 10 pompek pojawiło sie przy okazji jakiegoś spotkania, a że za niedługo miały być urodziny koleżanki "L" to wpadłam na pomysł zrobienia torby dla Onej :) 
(wspomniana Ona 10 pompek chyba robi przed śniadaniem)




Jak sądzę będzie akuratna na strój sportowy na siłownię lub squasha. 


malowana ręcznie farbą do tkanin "fevicryl"
szablon zrobiony dzięki grafice wujka google


p.s Dzis byłam w kinie na "Baranku Shaun". Bawiłam się świetnie. Każdemu polecam :)
a tu jeden ze starych odcinków (też fajny i trochę a propos)


serdeczności :) 

niedziela, 1 lutego 2015

Biegówki w Izerach :)


Mimo, że bolą mnie dziś ręce i nogi, i żeby podnieść nogę do góry muszę sobie pomóc rękami, to bardzo się cieszę z tego, że mimo kilku niedogodności zdecydowałam się jednak  wybrać  na moje pierwsze w życiu biegówki.  



Wybraliśmy się w osiem osób. Kilkoro z nich juz brykało na nartach, a troje z nas wskoczyło w narty po raz pierwszy. Nie obyło się bez upadków, bo to często najlepszy sposób na zatrzymanie się, a czasem po prostu się leciało w śnieg :) Było śmiesznie, czasem bolało, ale na szczęście wszystkie kości całe. Siniaków brak (przynajmniej u mnie), nie wiem jak u Madzi :) 




Zdaje się, że zrobiliśmy 19 kilometrów, co jak na pierwszy raz uważam za nie lada osiągniecie, ale po 4 godzinach chodzenia czułam udka bardzo i po postojach trudno było znów ruszyć. Mięśnie jednak nietrenowane, a na rowerze nie wszystko pracuje. 




W Jakuszycach zima przecudna, na początku jeszcze było trochę słońca, później już popchmurno, ale nadal pięknie. Ruszyliśmy na mniej uczęszczane trasy, gdzie nie było aż tak dużo ludzi, więc swobodnie mogliśmy dreptać. Chodzi się fajnie,  najlepiej po płaskim; zjazdy są niepewne, bo nigdy nie wiadomo czy upadnie się raz,  kilka razy, czy może uda się zjechać bez spotkania z podłożem. Dla mnie najtrudniesze było wstawanie (bo te narty takie długie) i wchodzenie pod górę (trzeba mieć silne ręce, by podeprzeć się kijkami). To bardzo rozgrzewający sport. Mimo zimna wciąż jest ciepło, tylko na postojach można się wychłodzić, zatem nie mogą być zbyt długie. Różnice czasowe między pierwszymi a ostatnimi były spore, więc o wybaczenie proszę tych, którzy czekali na ostanie dreptające. Dobrze, że mieliśmy herbatkę z prądem :) 




Ogólnie biegówki polecam, fajny wysiłek, dobra zabawa w pięknych okolicznościach przyrody. Ja mam ochotę na jeszcze, ale dopiero jak mnie ciało przestanie boleć po wczoraj :) 

p.s Dziekuję Klaudii za wywóz i przywóz, Laurze za organizację i wskazówki, wszystkim za towarzystwo :) 


p.s 2 Wiadomość z ostatniej chwili - jednak mam siniora na kolanie :)