wtorek, 3 kwietnia 2012

Nowe portki Leśnego Luda :)


Zabrałam się w końcu do jakiejś pracy i spodnie, które skrojone chyba w listopadzie grzecznie czekały w torbie na moje "chcenie", zostały popełnione.





Nie spieszyło mi się, bo ani mnie Rad nie gonił, ani czas odpowiedni nie był na spodnie raczej cienkie, a teraz są jak znalazł. I z tego co mi wiadomo, to wygodne i co ważne, na długość dobre, a to nieosiagalna raczej rzecz gdy ma się nogi jak stąd do tamtąd /czyt. dłuuugaśne /. Swoją drogą chciałabym mieć takie nogi jak mój chłop. Znaczy szczupłe i długie, bo zarostu to wolałabym w ogóle nie mieć, a tu nawet przy nogach krótkich jak u kaczuszki trzeba zbędne usuwać z zaciśniętym zębem. Ech.





Ale nie o depilacjach być miało i inszych różnicach...

Spodnie tym razem zerżnęłam z październikowej Burdy z 2004 roku . Tam są one w wersji aliganckiej, z inną kieszenią i kantem, i w ogóle super hiper, a mnie zależało tylko na podstawowej formie, bo kieszenie zrobiłam typowe i dodałam jeszcze dwie "bojówkowe" po bokach coby było gdzie nosić aparat czy skarpety albo inne pierdółki lub cukierasy dla mnie  <klik, klik> :)  Wydłużyłam je też odpowiednio i z boku paska wszyłam   takie cóś do ściągania obwodu, gdy zajdzie potrzeba. Patent taki jest w wojskowych spodniach, które Rad niemal non stop nosi i to chyba był jedyny wymóg, na którym mu zależało. Bałam się nieco jego opinii, bo klient z niego trudny dość, ale jak powiedział zadowolony jest w 100%, co mnie cieszy ogromnie :D i może bez strachu zabiorę się za kolejną rzecz. 





Materiał to jakaś "leśna" bawełna za piątkę za metr w cudownym sklepie na Legionów we Wro.  Widziałam że kawałek "leśnego" jeszcze  został, bo byłam tam dziś i oczywiście nie wyszłam bez niczego. Inaczej się chyba nie da. Znacie to, nie? :) 

p.s. Może jakieś foty w terenie zrobim, to wrzucę jak nie zapomnę, bo w domowych pieleszach to różnie wychodzą, ale jest co jest. Pozdrawiam - aurin :) Dodaję foty dwie z lasuuuu.