czwartek, 14 czerwca 2012

Spodenki po przejściach :)



Spodenki to niby nic trudnego. Krojone "z kwadrata", a raczej "z prostokąta". Tu podkrój, tam podkrój, gumka w pasek i gotowe; ale nie nie nie, to nie takie proste. Spodenki muszą mieć kieszenie, z czego jedna zapinana na zamek, coby wrzucić portfel, komórę i żeby nie wypadło podczas pedałowania :) Mają być akuratne.
 Bałam się ich i mimo że potrzeba była, bo stare się rozlatywały, to ja zwlekałam i łatwiej mi się było zabrać za "bojówki" niż za szorty. Wreszcie stwierdziłam, że jak nie będzie dobrze to wylądują co najwyżej w koszu. Jak zwykle z drżeniem serca czekałam na reakcję iiiiiiiiii...

- zobacz, jak podnoszę nogę, to mi tu hamuje, będzie przeszkadzało w jeździe;/
- co ci hamuje?
- no tu...
- ale masz tu jeszcze dużo luzu, to co ci może hamować?
- nie wiem, może szersze powinny być...
- ale jak kurde szersze jak już są dość szerokie. 
- no zobaczymy; pochodzę, na rower wsiądę, to albo będą dobre albo będzie trzeba nowe zrobić. 

Zmartwiłam się tymi spodenkami, bo według mnie wszystko OK, a tu lipa jakaś wychodzi a ja nie wiem o co kaman i co poprawić ewentualnie, ech...



Pojechał, a ja po około godzinie dostaje SMS:

"spodenki już nie piją, jedzie się spoko, nie wiem jak mogłem w tych starych tyle jeździć, paski muszę tylko doopalać"(stare były troszkę dłuższe). 

Uff, ulżyło mi :) mogę nawet szyć kolejne, żeby na zmianę były :)








Spodenki już trochę przejechały, bo jakieś trzy tygodnie temu zrobione. W ostatni łykend trzeba było jakieś fotki cyknąć coby blog nie zarósł pajęczyną. Wybraliśmy się najpierw na działkę, a później na "kółeczko" okoliczne. No i kropić zaczęło, potem padać mocniej. Schowaliśmy się pod drzewem na jakieś 15 minut / i tam sesję zrobiłam plenerową / deszcz ustawał, więc ruszyliśmy dalej leśną scieżką, a tu zaczyna padać coraz bardziej. No to wcześniejszym przykładem chowamy się pod następne drzewo, komary gryzą, gałązki idą w ruch, a deszcz pada...
i pada...

i pada...

coraz bardziej...

ani myśli przestać...

niebo szaro - białe,  siedzimy pod drzewem jak krasnale pod muchomorem, po półgodzinie gałęzie przepuszczają deszcz i nie ma sensu już czekać dłużej. Ruszamy w strugach do dom. Jakieś 6 - 7 km. Uuuuu, ale mieliśmy radochę. Taka przygoda :)  Choć mnie oczy momentami piekły od tuszu / dobrze że wodoodporny, to nie wyglądałam jak panda /. Przemokło wszystko, najgorzej, że w butkach chlupało, a ja do Wro miałam jeszcze wrócić. Spodnie podsuszyłam troszkę żelazkiem, ale ogólnie mokre wkładałam, bo "w dresach ja na miasto nie wyjdę". Rad koszulkę ściągnął, więc z niego spłynęło jak po kaczce, ja jakoś bez koszulki nie przywykłam jeździć.Spodenki za to miał zabryzgane błotem, bo błotników nie ma. zatem zapewne wylądowały w praniu.




Wycieczka fajna była :) wspomnieniowa i dobrze, że blisko domu, a nie na wyprawie gdzie ilość ciuchów ograniczona a sakwa raczej przecieka.



Przy kolejnym szyciu szortów może zrobię inne rozporki po bokach, a na pewno zamek wszyję nieco głębiej, bo pół cm. od brzegu kieszeni, to trochę mało.


p.s tego deszczu ostatnio za dużo, trudno coś zaplanować, raz w tygodniu by wystarczył no nie?

czwartek, 7 czerwca 2012

Poduszka na obrączki... :)



No zawsze to lepiej spocząć na podusi niż kawałku blachy, nawet gdyby miała być ze szczerego złota, choć obrączkom to chyba wsio ryba. Przyjaciółka ma poprosiła mnie o uszycie poduszki, bo to co zdążyła zobaczyć w sklepach przerażało ją różnego rodzaju ozdobnikami, perełkami wstążeczkami, falbankami, kryształkami i innymi pierdołami.







Chciała prostą, białą poduszeczkę i tyle. No to ja, mając od kilku dobrych lat już kawałek pięknego materiału, po zaakceptowaniu przez przyszłą pannę młodą zdziałałam tę oto "podobraczkę" :) W związku z tym, że butki Młoda będzie miała malinowe, to wstążeczki są tez w tym mniej więcej kolorze i dodają uroku, a poza tym nie jest tak "czysto" jak przy pierwszej komunii, bo wiadomo... :) bez ściemy. Dodałam jeszcze 'metkę' z wyszytą datą ślubu coby "było na pamiątkę" i "ku pamięci". Z tyłu jest wszyty zamek, żeby można było wyprać, bo kto wie czy nie będzie akurat dla bawiącej się lalkami córeczki, która być może przyjdzie na świat w bliżej nieokreślonym czasie:)



Mnie poducha się podoba, przyjaciółce też :) może cyknę fotkę z obrączkami przy okazji i będzie full.


i z malinowym akcentem... :)

p.s. Jeśli ktoś chętny na poduchę, to mogę zrobić, proszę pisać :) Są i obrączki :) poduszka spełniła zadanie :)