czwartek, 24 listopada 2011

Prosty Dżins :)

Dżiny, które skończyłam wczoraj /choć zaczęłam w tamtym tygodniu/, są na prawdę proste mimo, że linie poszerzają się tu i ówdzie i lecą łukami, ale że nie ma żadnej kieszeni, ani szlufek (pani w szkole powiedziałaby podtrzymywaczy, do czego za cholerę nie mogłyśmy przywyknąć, bo szlufka to szlufka, i nic tego nie zmieni), to ułatwiło i skróciło pracę.





Dwie nogawki plus pasek, to najprostsza wersja spodni. Co do dżinsu i jego szycia, to już prosto nie było, bo kupiłam jakiś taki gruby i ręce mnie bolały od wywijania i przewracania tego dziadostwa. I magazynem niefajnym śmierdział mi pod nosem, a nie prałam przed szyciem i kto wie o ile skrócą mi się nogawki :) Zrobiłam ciut dłuższe... żeby nie było :) Nie raz tak ze sztruksami miałam, że uszyłam i grało, a po praniu coś przykrótkie się stawały. Wypadałoby zdekatyzować, ale nie chciało mi się walczyć z płachtą wielką i tyle. Przez to, że są grube, to na razie sztywno mi w nich - mimo iż z lycrą są, ale po praniach kilku, to zapewne zmiękną.



Krawędzie szwów obrzucałam overkiem silverkiem /znaczy overlockiem z lidla/ i nie ma to tamto. Mimo, że chyba topornie chodzi - nie mam zbytnio porównania, to daje radę i wnętrze ciucha wygląda ładnie:)



Jeszcze co do szycia, to szyłam zwykłą nicią 120. Nić do dżinsu zastosowałam tylko przy ozdobnych stębnówkach /pasek, rozporek, dół i bok nogawek/. Domowa maszynka momentami nie dawała rady, trzeba było jej nieco pomóc przy zgrubieniach i różnicach w ukształtowaniu terenu. Dziurki to też kłopotliwa sprawa, ale ostatecznie wybrnęłam i zamiast z grubej nici, to zrobiłam ze zwykłej i poszło; /chyba żeby dolna cienka, a górna gruba - nie wiem, może podejmę próbę.Może ktoś ma pomysł?/





W każdym razie dżinsy są do krótkich sukienek i dłuższych bluzek, dla tego bez kieszeni, bo nic się nie odbija i gładko wszystko leży. Następne będą cieńsze i chyba z kieszeniami. Się zobaczy :)


Dobranoc wszystkim, idę w kimonko :) baaaaaaj

sobota, 19 listopada 2011

Terapeutyczna poduszka... :)



No i za sprawą "Czerwonej Nitki" dołączyłam do osób, które postanowiły wesprzeć akcję poszewkową dla dzieci z oddziału onkologii w Gdańsku. Mają mieć to na mikołajki, więc jeszcze czekam na poszewki od Stefci i wysyłamy, żeby doszło na 6 grudnia. Poszewki są z miłej tkaniny, Na przodzie, jak widać na załączonych obrazkach przyszyłam aplikacje, które mam nadzieję dodadzą sił i wesprą nie tylko osóbki, które będą miały je pod główką, ale też innych pacjentów w sali, a nawet kogoś z personelu, kto  będzie miał gorszy dzień, bo dobre słowo potrzebne zawsze :) 




Zatem niech służą jak najdłużej, a liczba chorych dzieci niech maleje. Wszystkiego dobrego szkraby ... i wszyscy dookoła :)



Serdecznie pozdrawiam - Auri :)

wtorek, 8 listopada 2011

Zaległości z letnim pozdrowieniem... :)

Światła co raz mniej i nie zdążyłam znowu dziś ze zdjęciami nowych portek, które uszyłam z końcem października i tak czekają trochę noszone i pewnie je wyprać zdążę zanim pójdą na bloga :) W każdym razie znalazłam obrus, o którym gdzieś kiedyś wspominałam i sukienkę, którą szyłam chyba z 10 lat temu jeszcze na starej maszynie łucznika (zerknęłam do wnętrza łóżka, gdzie jest na zesłaniu i jest to model 875 - prawdopodobnie ostatni niechiński). No i dorzucam spodnie z ortalionu, które szyłam przed urlopem i byłoby całkiem fajnie, gdyby ortalion spełniał zadanie i nie przepuszczał wody. Ten jednak przemaka  i gdy jechałam do pracy w deszczu, to "utka" były mokre :/ a to mi wcale nie pasuje, bo w takim razie po co mi ortaliony? Chciałam coś cienkiego, co zajmuje w sakwie mało miejsca i chyba coś innego muszę znaleźć. Może ktoś ma coś sprawdzonego co nie przemaka hmmm??


Sukienka do biegania po domu ma się rozumieć i teraz pewnie zrobiłabym ją nieco inaczej /jeśli o kratkę chodzi, bo szycie kraty łatwe nie jest/. Wkrój jest z jakiejś burdy, ale już nie pamiętam z której, a szukać mi się nie chce...




Obrus / bieżnik / jest dwustronny. Po jednej stronie jest ścieg ozdobny pojechany po długości, a po drugiej stronie czysto; tylko przeszyłam po obwodzie też jakimś potrójnym ozdobnym. Wymiary obrusu to 54 X 141cm.




Nad morzem jeszcze myślałam, że spodnie są ok, bo gdy podlewały mnie fale, to ściekało jak po kaczce, ale jednak ciągłego deszczu nie przetrwały. Szkoda. Acha, szyłam je na podstawie spodni sportowych /znaczy dresów chyba/ z systemu SITAM.




I jeszcze na koniec "pisnę",  że kupiłam overlock w lidlu i mam nadzieję, że przyspieszy pracę i zda egzamin z szycia. Zasugerowałam się między innymi wpisem Aire , ale jeszcze nie miałam czasu żeby go sprawdzić osobiście. Instrukcja na razie mnie przeraziła lecz chyba nie taki diabeł straszny... tymczasem idę ogarnąć kuchnię. Pozdrawiam z herbatą  malinowską :)