środa, 25 stycznia 2017

Tęczowy Kocyk u Stefci :)



Heloł heloł po długim niebyciu :) 

Nie miałam czasu na blogowanie przez dobre pół roku. Podwójna praca powodowała, że nie miałam chęci nawet na cołykendowe wyjazdy rowerowe. Masakra totalna i ogromna chęć zmiany. 
Otóż zmiany nastąpiły i mam nową pracę, do której chodzę z przyjemnością; no i czasu mam więcej, bo nie muszę już chodzić do drugiej pracy (no chyba że na zastępstwo:)

Dzięki temu, że nie jestem przemęczona zaczynam wracać do życia, co niektórzy zauważyli to nawet w moim głosie :) i chętniej spotykam się z ludźmi by robić coś fajnego. 

Był wyjazd rowerowy sylwestrowy w Kaczawy:)


 Była pieszynka w góry na zimowo:)


 Ostatnio spotkałam się z dziewczynami na akcji charytatywnej pod hasłem "Tęczowy Kocyk". 




Tęczowy kocyk to grupa osób, która próbuje wnieść trochę ciepła i koloru w niełatwe przeżywanie straty dziecka. W całej Polsce zbierają się chętni, aby wspomóc akcję. Szyją lub dziergają czapeczki, rożki, kocyki, w które można zawinąć te maleństwa niemające szans na przeżycie lub już martwe. Ogromnie przykra to sprawa. Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego w jaki sposób odbywa się taka sytuacja. Jak traktowany jest płód, matka, czy z szacunkiem czy na zimno, czy jest szansa na pożegnanie i w jakich warunkach. 


Szyjąc te kocyki i widząc ich wymiary, np na obwód glówki 7 cm, to nie można podejść bez refleksji.  Rozmawiać o tym niełatwo, a w naszej grupie były na dodatek dwie przyszłe mamy. Jedna na początku ciąży, a druga z terminem marcowym. Brawo dla Natalii i Krysi, bo dwie dzielnie szyły, a ja ze Stefcią kroiłam, a później szyłyśmy już razem. Wyszło nam 55 kocyków w różnych rozmiarach. 


Serdeczne dzięki dla Stefy  za udostępnienie swojej pracowni i dziewczynom za spotkanie. 

Dla zobrazowania dla kogo są te rzeczy podaję kilka zdjęć i linków:









Serdeczności - Auri :)