wtorek, 25 lutego 2014

Zaczynamy jazdę z RB - Jańska Góra na bis :)


Skoro pogoda nam daje takie możliwości i słońca już coraz więcej, to postanowiliśmy oficjalnie otworzyć sezon jazdy z RB :) Ogłoszenie zawisło na stronie Stowarzyszenia i oto w punkcie zbiórki spotkało się 12 osób, które ukochały rower. Jedni jeździli non stop, nie chowając roweru na strychy, do piwnic lub robiąc z nich wieszak na ciuchy, a inni jednak trochę musieli je odkurzyć, bo była to pierwsza wycieczka od dawna. Wszyscy mieli ogromny zapał i pięknie kręcili od początku do końca.


Na nagrodę zasługuje Super Szwajc, gdyż ponieważ wybrała się z nami rowerem miejskim, bez przerzutek i to z dziwnie sztachnietą ramą i mimo, że teoretycznie jechała jednośladem, to ślady robiła dwa :) prawdopodobnie ma tak z każdym rowerem. Rower zyskał nazwę żabka, bo miał śliczne zielone obręcze i szprychy, cały będąc w klasycznej czerni, wyłączając oczywiście chromowaną kierownicę i inne dodatki.



Pierwszy przystanek na herbatę mieliśmy w niedawno odkrytym miejscu w Okulicach nad stawem. Wszyscy byli zachwyceni, bo to miłe miejsce. Potem ruszyliśmy na Rogów Sobócki, bo chcieliśmy się zaopatrzyć w jakąś kiełbę na ognisko, które planowaliśmy rozpalić na Jańskiej.


Odległość nie jest aż taka duża, więc pod góreczką byliśmy dość szybko, mijając po drodze wioski i gdzieś w pobliżu mając oko na Ślężę.


W Piotrówku zaczął się najtrudniejszy etap, bo mimo że górka niewysoka, to jednak trzeba czasem podprowadzić te nasze dwa kółka. Jedni wcześniej, drudzy później. Jedni mniej inni więcej, ale doszliśmy wszyscy :)


Najpierw skoczyliśmy pod wieżę Bismarcka >>klik<< a potem biorąc każdy po kawałku drewna rozpaliliśmy ładne ognisko, by posiedzieć w dobrym towarzystwie w pięknych okolicznościach przyrody.


Była kiełbaska, chleb i pieczone Mikro jabłko. Do tego kanapki, słodkości, coś do picia i wszyscy byliśmy zadowoleni :)



Szkoda, że kilka osób musiało wyjechać wcześniej by zdążyć na pociąg z Mietkowa, ale niektórych dodatkowe plany na dzień,(a raczej wieczór) ciągnęły z powrotem.
My jeszcze trochę posiedzieliśmy przy ognisku, pograliśmy na bębenku i też ruszyliśmy w drogę powrotną przy zachodzącym słonku.



Zasadnicza długość trasy Kąty wrocławskie - Mietków wyszła według planu  65 km (chyba jeszcze tak wycyrklować się nie udało nigdy), a reszta tak miedzy 65 a 135 a jechało się super, szczególnie wieczorem, bo osobiście dostałam jakiegoś spida :)

Także pierwszy wypad z Bezpiecznymi zaliczony. Zapraszamy na ciąg dalszy :)