wtorek, 8 listopada 2011

Zaległości z letnim pozdrowieniem... :)

Światła co raz mniej i nie zdążyłam znowu dziś ze zdjęciami nowych portek, które uszyłam z końcem października i tak czekają trochę noszone i pewnie je wyprać zdążę zanim pójdą na bloga :) W każdym razie znalazłam obrus, o którym gdzieś kiedyś wspominałam i sukienkę, którą szyłam chyba z 10 lat temu jeszcze na starej maszynie łucznika (zerknęłam do wnętrza łóżka, gdzie jest na zesłaniu i jest to model 875 - prawdopodobnie ostatni niechiński). No i dorzucam spodnie z ortalionu, które szyłam przed urlopem i byłoby całkiem fajnie, gdyby ortalion spełniał zadanie i nie przepuszczał wody. Ten jednak przemaka  i gdy jechałam do pracy w deszczu, to "utka" były mokre :/ a to mi wcale nie pasuje, bo w takim razie po co mi ortaliony? Chciałam coś cienkiego, co zajmuje w sakwie mało miejsca i chyba coś innego muszę znaleźć. Może ktoś ma coś sprawdzonego co nie przemaka hmmm??


Sukienka do biegania po domu ma się rozumieć i teraz pewnie zrobiłabym ją nieco inaczej /jeśli o kratkę chodzi, bo szycie kraty łatwe nie jest/. Wkrój jest z jakiejś burdy, ale już nie pamiętam z której, a szukać mi się nie chce...




Obrus / bieżnik / jest dwustronny. Po jednej stronie jest ścieg ozdobny pojechany po długości, a po drugiej stronie czysto; tylko przeszyłam po obwodzie też jakimś potrójnym ozdobnym. Wymiary obrusu to 54 X 141cm.




Nad morzem jeszcze myślałam, że spodnie są ok, bo gdy podlewały mnie fale, to ściekało jak po kaczce, ale jednak ciągłego deszczu nie przetrwały. Szkoda. Acha, szyłam je na podstawie spodni sportowych /znaczy dresów chyba/ z systemu SITAM.




I jeszcze na koniec "pisnę",  że kupiłam overlock w lidlu i mam nadzieję, że przyspieszy pracę i zda egzamin z szycia. Zasugerowałam się między innymi wpisem Aire , ale jeszcze nie miałam czasu żeby go sprawdzić osobiście. Instrukcja na razie mnie przeraziła lecz chyba nie taki diabeł straszny... tymczasem idę ogarnąć kuchnię. Pozdrawiam z herbatą  malinowską :)

7 komentarzy:

  1. Pierwszy raz widzę czarny obrus :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się podoba! :) I wzór rewelacyjny!
    -mix

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez pierwszy raz widzę i słyszę o czarnym obrusie... ale ...są gusta i guściki ...luzik i zabobony i przesądy.
    Co tam ...
    Spodnie super uszyłaś a w pasie to co to guma szeroka czy duże ilości wąskiej w tunelach?
    Jakoś nie widzę chyba dobrze,ale sa godne mojej zazdrości to fakt.
    Gratuluję zakupu i bardzo jestem ciekawa wrażeń jak przysiądziesz już do szycia.
    Pozdrówki
    Kora

    OdpowiedzUsuń
  4. Obrus jest grafitowy, nie wiem co Wam na monitorach wychodzi. Myszki są w takim kolorze. Wiem, że są przekłamania, bo kiedyś otwierałam bloga u koleżanki i tam zupełnie inne barwy :) ech

    Kora, gumek jest wiele (to ta cienka) wszywam ja zwyczajnie, bez żadnego zyg-zaka. Leci z bębenka i już. Alladynki robiłam tak samo, bo to bardzo wygodne jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że owerlok będzie Ci dobrze służył. :)
    Takie spodnie też chcę!Szkoda, że przemakają ale i tak są ładne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aurin, masz overlock z Lidla?Iiiiii,ale Ci zazdroszczę! Mi brakło odwagi...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak Monik, mam overek z lidla :) i uszyłam już bluzkosukienkę na nim, ale zanim zrobiłam fotki, to zdążyła wylądować w "brudach" i towarzyszy spodniom czekając na pranie.

    OdpowiedzUsuń