Po wykrojeniu, sfastrygowaniu i pierwszej przymiarce a nawet przed, bo na manekinie też to było widać okazało się, że dekoltu jest jakby nieco za dużo i tworzy się fala. Nie podobało mi sie to, ale pomyślałam, że może na żywym ludziu, czyli pani Basi jakoś się ułoży, bo biust obfity i ogólnie rozmiarowo i kształtowo to nie to samo co idealny manekin rozmiar 38 chyba. Swoją drogą chciałabym ten rozmiar mieć:) Aaaale nie było tak miło jak zwykle. Podkrój nadal się falował, jak cały materiał zresztą, bo od początku jakieś dziwne "prążki - nie prążki" miał i nieładnie się potem wyciągał i wciagał po prasowaniu, czy po włożeniu sukienki na mańkę ;/ wrrrrr... no ale cos trzeba było z tym nadmiarem zrobić.
Dodatkowo popuścić w biuście / bo przyciasno /, zszyć więcej poniżej bioder, bo trochę odstaje, zszyć zaszewki płycej, bo trochę luzu trzeba mieć. No i wisiała sobie i czekała na lepsze czasy kłujac mnie w oczy. Sukienka miała zaszewki z przodu od szczytu biustu do linii bioder, ale jeden z pomysłów jaki miałam na pozbycie się nadmiaru w dekolcie to przedłużenie szwu do dekoltu własnie, no i całkiem zgrabnie to wyszło :) cała reszta tez jakoś poszła. I zaszewki i boki i rozporek z tyłu i zamek kryty w szwie środka tyłu też wyszedł ok. Z rękawami miałam trochę zabawy, bo jakoś ciężko było wdać, a jak wdałam, to kształt mi się nie podobał, więc ciachnęłam nieco główkę. Poszło. Szew barku powinien być jednak trochę dłuższy i zapisać sobie muszę żeby to był kontrolny pomiar przy robieniu konstrukcji.
Jak człowiek w tym ciągle nie siedzi, to zapomina - niestety :/ Tak na prawdę, to nie wiedziałam czy uda mi się tę kieckę uratować i czy "będą z niej a raczej w niej ludzie". Materiał niewdzięczny też swoje zrobił, a ja stwierdziłam, że muszę więcej z tkaniny szyć, bo to wyższa szkoła jazdy, gdzie większa precyzja potrzebna i dokładność.
Z tego całego zamieszania, bo obiad robiłam gdy pani Basia przyszła, to nie zrobiłam zdjęć na oryginale i mam tylko kilka na mańce. Ale ogólny obraz jest, choć tak serio to nie ma się czym chwalić, a i ciekawa jestem jak będzie z chodzeniem i prasowaniem, bo za każdym razem może być inaczej ;/ wyciagająco-wciagająco.
Na jednym ze zdjęć widać to trochę, choć to i tak malutko.
p.s Też mieliście taki myk z tkaniną?
Na zakończenie dnia, lub jakikolwiek inny czas gdy uśmiechu potrzeba, wrzucam pania Stasię, bo zawsze wywoła rogala na buźce:)
Ech, nie można załadować wtyczki. dupa blada;/ spróbuję inna razą. albo może TU
pozdrawiam - auri :)
Te zakładeczki przy dekoldzie super:] a calość prosta i piekna, elegancka:]
OdpowiedzUsuńSukienka cudownie uratowana:D
OdpowiedzUsuńmmmm, miło mi :)
OdpowiedzUsuńA nam się ta sukienka bardzo podoba!
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas po nagrodę i do wspólnej zabawy :)
Pozdrawiamy - Nitki
Sukienka jest ok ale materiał do kitu, bo chodzi jak chce. Juz kolejne pytania czekaja na odpowiedź. Trzeba sie spiąć i cos napisać:) Dzięki:)
UsuńDzień dobry:)
OdpowiedzUsuńPrzyszliśmy się przywitać w świecie szyciowych blogów. Do miłego zobaczenia. Ania i Łukasz
Cześć Aurin! co porabiasz, że nie masz czasu ba bloga?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Czekam na wpis :P
Brummigu, trochę bardziej skupiłam sie na remontowaniu mieszkania i nowych sprzetach, w miedzyczasie pokićkało się w planach i jakos tak chęci nie mam na nic, roletę rzymska zrobiłam, chyba fajna, ale jak nie zawiśnie w oknie to nie zobaczę. Dzięki za komentarz i pamięć. Może jakos powoli wrócę na łono bloga. pozdrawiam :)
Usuń