piątek, 29 kwietnia 2011

cyku cyku na batiku...:)

Jeszcze przed wyjazdem zdążę z małym co nie co:) Otóż 17 kwietnia wybrałam się na warsztaty BATIKU . Namówiła mnie do tego Stefcia, którą poznałam na forum krawieckim <klik> i już nie pamiętam kiedy byłam na tego typu zajęciach, gdzie spotyka się parę osób zainteresowanych podobnymi rzeczami i coś tam działa. Z batikiem miałam do czynienia pierwszy raz. Wcześniej czytałam coś na ten temat, bo myślałam wymodzić chustę zgubioną gdzieś w lesie kaszubskim, o której wspominałam już gdzieś na blogu, bo przeżyć nie mogę jej i tak. Mam tylko nadzieję, że komuś służy, a nie gnije w chaszczach. No i bawiłyśmy się malując woskiem bawełniane szmatki, zanurzałyśmy w barwnikach, suszyłyśmy, znów malowałyśmy, zanurzałyśmy, suszyłyśmy i tak dalej:)



Dosyć długo to wszystko trwa, bo żeby zafarbować na kolejny kolor, trzeba wysuszyć, żeby się barwy nie przenikały, a miejsce dość chłodne było i bez słońca, więc suszarki szły w ruch. Jaki jest efekt wszystkich szmatek to nie wiem i jeśli dziewczyny z FLAFI prześlą do mnie zdjęcia grupy to wrzucę dodatkowe fotki. Nie jest to takie proste jednak i efekt może zaskoczyć, miałyśmy trochę śmiechu i żal czasem było jak była nie ta kolejność barwienia, albo zamiast połowy szmatki zafarbowało się całą i niebo już nie wyszło niebieskie tylko zielone:) Ja nie tworzyłam konkretnego obrazu, tylko chciałam zobaczyć z czym się ten batik je, więc nie było mi szkoda tego, że coś nie wyszło i moja szmatka wygląda tak:


Zrobić chciałam chustę i w sumie do momentu pozbywania się wosku jeszcze była na to szansa, bo turkus był na prawdę fajny, ale zamiast prasowania, wymyśliłam kąpiel w gorącej wodzie bo się filmików naoglądałam na YT , no i prócz tego że muszę kupić nowa miskę, bo tą zniszczyłam woskiem, to później już nawet prasowanie nie pomogło, bo ślady po wosku zostały na tetrze i chusty też nie mam, ale wiem przynajmniej, że turkusowy barwnik jest cudny i chustę może zrobię,ale nie wiem czy metodą batikową czy tylko farbką. Się zobaczy, bo teraz czas ucieka tak niemiłosiernie szybko, że głowa boli... Na koniec pokarzę Wam pracę jednej z dziewczyn  /Anita jeśli dobrze pamiętam/,  Bardzo ładnie jej wyszło to drzewo, chociaż bardziej podobało mi się przed ostatecznym farbowaniem, bo nie było tak ciemne. Na jej szmatce, którą z powodzeniem można nazwać obrazem, a ma takich jeszcze kilka, bo to nie pierwsze jej zajęcia z batiku przynajmniej widać że coś przedstawia, więc dla tego wklejam. Dla zainteresowanych jest w sieci trochę tego, więc można szperać i szukać inspiracji:)



 Ja teraz sobie jadę z miłym moim na majówkę rowerkami do południowych sąsiadów, więc z szycia nici / choć ostatnio i tak nic nie zrobiłam ;/. Słonecznie pozdrawiam wszystkich tu zaglądających. Ahoj - aurin

2 komentarze:

  1. Ahoj Aurin :)
    Szerokich ścieżek rowerowych i wracaj do szycia

    OdpowiedzUsuń
  2. Drzewko piękne, udanej majówki. Alcik

    OdpowiedzUsuń