piątek, 17 czerwca 2011

Co to będzie? co to będzie?

Naganiałam się troszkę po mieście za turkusowym barwnikiem do tkanin, bo choć w kilku miejscach, w których się ich spodziewałam były różne różniste kolory, to jednak z turkusem problem;/ albo chodliwy, albo niechodliwy. Jedno z dwóch. Czarnego natomiast jest cała fura, ale jak zwykle kupowałam właśnie czorny, to tym razem upragniony turkus. Udało się na jatkach. Trochę drożej, bo w galerii; za 2 zeta, a normalnie w tak zwanym "wszystko dla domu" 1.50, ale co tam, kupiłam 5 i dwa już użyte. A co z tego zrobię, to jeszcze nie wiem do końca /może jakieś propozycje/? Na razie pyrkoli na kuchni i w ogóle zobaczymy co z tego wyjdzie i jak się farbnie.






Jeszcze nie próbowałam farbować samym barwnikiem, sypanym np. na mokry materiał, albo zmieszanym z wodą, ale jako koncentrat bardziej, niż taka kąpiel jak robię teraz. Może pokombinuję przy innej okazji. Paaaa :)

1 komentarz: