środa, 6 lipca 2011

Koszulki ręcznie malowane... :)

Już dosyć dawno zrobiłam te koszulki, bo były prezentem gwiazdkowym, ale dziś doczekały się obiecanego wyjścia z mroku:)



Farba, którą malowałam to Fevicryl - niemal do wszystkiego. Trochę to pracochłonne i precyzyjna robótka, ale satysfakcja jest duża, szczególnie gdy widzi się uśmiech na twarzy noszącego. Miały być na rower, lecz jak to często z bawełną bywa, skurczyła się nieco i nadaje się do zwyczajnego chodzenia, a na rower jest już za krótka.



Moja koszulka / pierwsza jaką robiłam / jest w poprzednim wpisie blogowym. Też jest krótka, ale przedłużam sobie koszulki "pasem ciążowym" i świetnie się do tego nadaje to ustrojstwo, bo nie wieje po nerkach, chociaż trochę luźny jest, ale co tam... W sumie można starą koszulkę ciachnąć i taki pas samemu zrobić podwijając obcięty kawałek, lub tylko obrzucając, bo w sumie zgrubienia nie ma wtedy, a i tak schowane jest pod koszulką w dużej części.

3 komentarze:

  1. Rewelacja pomysł
    Z chęcią Cie zareklamuje ile taka koszulka ???

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha a ten pierwszy to jak Jezusicek :D
    Bardzo fajne koszulki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Anek:) Mogę zrobić Ci z Jezusem jak chcesz, bo Rad ma "wiatraka". Mam już zamówienie na kolejną malowankę; z gotyckimi literami- może się uda:) ale za ile? to nie wiem jeszcze... :)

    OdpowiedzUsuń