Dzieńdobrywieczór:) Na początku proszę przypomnieć sobie melodię do "marchewkowego pola" zespołu Lady Pank i na tę nutę zaśpiewać tekst poniżej :) Można też na zakończenie jeśli kto woli.
Raz, dwa, trzy iiiiii...
Rzepakowe pole rośnie wokół nas...
Na rowerach pomykamy raz po raz...
W górze chmury, tu na dole zieleń traw...
Polne drogi i rzepaku żółty kwiat...
ref.Wszystko się może zdarzyć...
Pięknie się może darzyć... pa pa ra pa pa :)
Taaaak, to było kilka tygodni temu, jak jeszcze żółte pola tworzyły szachownicę z zielonymi i był to jeden z ładniejszych wiosennych dni.
Spotkaliśmy się na stacji PKP w Kątach Wrocławskich. Niektórzy z Wro jechali pociągiem, ja zdecydowałam się dojechać rowerem. Wypadłam z domu na ostatnią chwilę, a nawet później. Spieszyłam się aby zdążyć na czas i dobrze, że pokićkało mi się z odjazdem pociągu z Wro, bo bym musiała gonić ekipę z językiem na brodzie :)
Ruszyliśmy zgodnie z tematem wycieczki, czyli "z nurtem Strzegomki" w stronę Piotrowic, które kryją bogatą historię, czasem mało chlubną. Poczytać można tutaj - klik. Wyczytałam też, że pałac, którego już nie ma, rozebrał ktoś, kto miał tylko jedna rękę. Cóż powiedzieć? Polak potrafi?
![]() |
Piotrowice na starej pocztówce... (foto:hydral) |
pomnik Bismarcka |
Pokręciliśmy się po starym folwarku, z którego już tylko cząstki zostały. Podjechaliśmy pod "zagadkowy" pomnik stojący prawie w lesie, który początkowo był wzniesiony na pamiątkę zakupu majątku przez Theresę von Zedlitz /1792/, a później przerobiono go na pomnik Bismarcka /1868/. I pajechalim dalij przed siebie. Po drodze spadło kilka kropel deszczu i trochę powiało, ale ogólnie wiatr rządził cały dzionek.
Z sentymentem patrzyłam na górkę "pyszczynkę", którą objechaliśmy po części. Byłam na niej ze trzy razy z Radkiem, a dwa lata temu wiozłam dyszkę jajek od kurek szczęśliwych i wszystkie dowiozłam do Wro w całości mimo wertepów :)
"pyszczynka" |
resztki pałacu w Zastrużu |
Pokręciliśmy jeszcze trochę by po drodze zerknąć na pałac w Mrowinach, Gdzie przy pałacowym stawie, przy samym moście uwiły gniazdo łabędzie i pani łabędziowa wysiadywała jajko, a pan łabędź czuwał nad bezpieczeństwem, bo wiadomo, że RAZEM bezpiecznie :) a do pęknięcia skorupki już było niedaleko, bo przyjechała dziewczyna z chłopakiem, by sprawdzić czy już są małe łabądki, więc byli na bieżąco. Teraz to już pewnie maluchy pływają po jeziorku.
Wiecie, że para łabędzi łączy się ze sobą na całe życie?
pałac w Mrowinach |
Polniakami jechało się super :) Zielone zboża, żółty rzepak, pyszczynka przed oczami, a w oddali Ślęża i caaaaałe pasmo Sudetów. A wszystko tak pięknie widoczne, że och i ach :)
![]() |
Siedlimowice na starej pocztówce...(foto:hydral) |
ruiny pałacu w Siedlimowicach |
Już było dobrze po południu, więc zgłodnieliśmy i niedaleko w Kraskowie w baaaardzo przyjemnym miejscu pod tytułem "Zacisze" tu kliknij posililiśmy się każdy według smaka i pragnienia. Gulasz w chlebie osobiście polecam :)
Z pełnymi brzuchami wsiedliśmy na rowery i delikatnie zahaczając o Zalew Mietkowski, a potem ruiny pałacu w Maniowie Małym. Kierowaliśmy się z powrotem na Kąty Wrocławskie jadąc przez las gdzie meandruje Bystrzyca. Ja odczepiłam się od grupy i zostałam "po drodze" na przepysznym cieście z rabarbarem, a reszta załogi pojechała dalej na Wrocław pokonując nową trasę, którą poznałam następnego dnia po miłym i zaskakującym spotkaniu w polu :)
Dziękuję i pozdrawiam - auri :)
Na koniec zrobię przyjemność sobie i Laurze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz