niedziela, 1 lutego 2015

Biegówki w Izerach :)


Mimo, że bolą mnie dziś ręce i nogi, i żeby podnieść nogę do góry muszę sobie pomóc rękami, to bardzo się cieszę z tego, że mimo kilku niedogodności zdecydowałam się jednak  wybrać  na moje pierwsze w życiu biegówki.  



Wybraliśmy się w osiem osób. Kilkoro z nich juz brykało na nartach, a troje z nas wskoczyło w narty po raz pierwszy. Nie obyło się bez upadków, bo to często najlepszy sposób na zatrzymanie się, a czasem po prostu się leciało w śnieg :) Było śmiesznie, czasem bolało, ale na szczęście wszystkie kości całe. Siniaków brak (przynajmniej u mnie), nie wiem jak u Madzi :) 




Zdaje się, że zrobiliśmy 19 kilometrów, co jak na pierwszy raz uważam za nie lada osiągniecie, ale po 4 godzinach chodzenia czułam udka bardzo i po postojach trudno było znów ruszyć. Mięśnie jednak nietrenowane, a na rowerze nie wszystko pracuje. 




W Jakuszycach zima przecudna, na początku jeszcze było trochę słońca, później już popchmurno, ale nadal pięknie. Ruszyliśmy na mniej uczęszczane trasy, gdzie nie było aż tak dużo ludzi, więc swobodnie mogliśmy dreptać. Chodzi się fajnie,  najlepiej po płaskim; zjazdy są niepewne, bo nigdy nie wiadomo czy upadnie się raz,  kilka razy, czy może uda się zjechać bez spotkania z podłożem. Dla mnie najtrudniesze było wstawanie (bo te narty takie długie) i wchodzenie pod górę (trzeba mieć silne ręce, by podeprzeć się kijkami). To bardzo rozgrzewający sport. Mimo zimna wciąż jest ciepło, tylko na postojach można się wychłodzić, zatem nie mogą być zbyt długie. Różnice czasowe między pierwszymi a ostatnimi były spore, więc o wybaczenie proszę tych, którzy czekali na ostanie dreptające. Dobrze, że mieliśmy herbatkę z prądem :) 




Ogólnie biegówki polecam, fajny wysiłek, dobra zabawa w pięknych okolicznościach przyrody. Ja mam ochotę na jeszcze, ale dopiero jak mnie ciało przestanie boleć po wczoraj :) 

p.s Dziekuję Klaudii za wywóz i przywóz, Laurze za organizację i wskazówki, wszystkim za towarzystwo :) 


p.s 2 Wiadomość z ostatniej chwili - jednak mam siniora na kolanie :)

2 komentarze:

  1. Och! podziwiam i zazdroszczę! Wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brumm, Ty tam z kijkami biegasz, więc też super. Nawet jak wiatr w oczy :)

      Usuń