wtorek, 15 marca 2016

Nerka paramilitarna... :)


Bez nerki się nie da funkcjonować. Ja to wiem. Jest najlepsza na rower, na spacer, na wszelką aktywność, gdy potrzeba nam schować kilka potrzebnych rzeczy, a ja czasem mam tych rzeczy całkiem sporo i torebka robi się ciężka dość, ale jak na rowerze mam sakwy, to "ooooo, mogę wszystko...".
 A nera zawsze pod ręką.



Tę uszyłam, bo moja stara saszka już się zaczęła rwać, a przecież zamiast "placowej" mogę mieć swoją - aurelkową :) Mam też kilka projektów, które chcę zrobić. Tylko to wkrótce.



Ta jest pierwsza i wiem już, że jest zbyt wiotka i potrzeba ją ( a raczej następne usztywnić ). Ma z tyłu dodatkową kieszeń zapinaną na zamek. Jest dość spora i całkiem dobrze służy jako podręczna torebka mieszcząca portfel, telefon, nóż składany, łyżeczkę, długopis, korkociąg, błyszczyk, pomadkę i torbę na zakupy. I jeszcze cosik by się zmieściło... :) Można ją nosić na biodrach, lub przewieszoną przez ramię. Jest git. 



Na manekinie wygląda na bardzo dużą, ale ta czarna w lajkrze ma rozmiar 36/38, więc jest ze 3 rozmiary mniejsza niż ja - niestety :p 
 Z pozdrowieniem - Auri :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz